Do kiedy siedziałem cicho i nic nie mówiłem na temat kontroli umysłu i nieludzkich eksperymentów przeprowadzanych na mnie, moi „operatorzy mentalni” nie ingerowali w to jak mnie rodzina postrzega (kilka pierwszych lat). Byli zadowoleni z tego, że nikomu o tym nie mówię, bo z natury taki cichy facet jestem.
Gdy zacząłem się ujawniać przed rodziną a właściwie chciałem by mi pomogli to zaczęli manipulować moim zachowaniem i stanami emocjonalnymi jakie mam gdy rozmawiam z rodziną.
Także gdy z nimi rozmawiam, blokowane jest wykazywanie strachu, płaczu i sensownej argumentacji tego, że dzieje się coś więcej niż na co by wskazywały ogólno przyjęte socjalne normy. Dosłownie jestem wykorzystywany i moja psychika jest wykorzystywana przeciwko mnie. Dla przykładu. Gdy się zaczęło pierwsze katowanie fizyczne i mentalne ogłupianie to siedziałem dniami w pokoju taki ogłupiony mentalnie gdy oni znęcali się nade mną i zadawali mi fizyczny ból serca całymi godzinami a gdy koło mojego pokoju przechodzili rodzice to sprawiali, że się „ocknąłem” na chwilę i przestraszyłem tego, co oni mogą rodzice pomyśleć, że siedzę jak opętany licząc naiwnie na to, że katorga przejdzie sama. Gdy mama pytała się dlaczego siedzę na wersalce i patrzę w ścianę łapałem się na tym, że jestem wsadzany w mentalne stany gdzie po prostu siedzisz w cierpieniu i nic z tym nie robisz. Bo z sensownego punktu widzenia co możesz zrobić. Kto na świecie jest w stanie obronić cię przed kontrolą umysłu? Przynajmniej tak wtedy myślałem a ta myśl obrony przed nimi była skrzętnie usuwana z mojej głowy.
W końcu się przełamałem i spisałem wszystko co mi się działo na przestrzeni kilku lat. Nie było sensu nawet opowiadać o tym innym bo wyciągali mi skrawki zdań z ust, które nic nie znaczyły i nie ukazywały całości zajścia. Niestety po tym jak przekazałem całość do przeczytania rodzinie to nie uwierzyli. Z początku jeszcze można było do nich dotrzeć ale jak rzuciłem taką „bombę” z kilku lat i tego jak moi oprawcy się rozpanoszyli w moim umyśle i ciele to tego już było trochę za dużo. Nie ma się im co dziwić. Gdybym mówił im od początku co się dzieje, to na przestrzeni lat może byli by po mojej stronie. Niestety taka „bomba” informacyjna może nie być do przełknięcia dla każdego. A podtrzymywanie we mnie wierzenia, że „sam sobie z tym poradzę” i nie muszę o tym nikomu mówić bo to co mi robią nie jest socjalnie akceptowalne i tylko wyjdę na wariata robiło swoje. Początki kontroli umysłu są dosyć niewinne, stany emocjonalne, które nie pasują do ciebie, którymi jesteś zaskoczony ale wydarzają się tyko kilka razy to je ignorujesz, myśli które są „zbyt mądre” lub „zbyt głupie” jak na Ciebie ale zmieniają podejmowane przez Ciebie decyzje.
Potem po latach jak zaczynasz sobie uświadamiać, że sam sobie z tym nie poradzisz i potrzebujesz jakieś pomocy to włączają się „operatorzy” by sprawić, że nikt ci nie uwierzy. Przynajmniej nikt kto jest zaprogramowany na standardowe normy socjalne, które przecież zmieniają się z każdym wiekiem. Co dekadę mamy nowe normy socjalne, więc sam osobiście nie rozumiem jak można trwać przy nich tak sztywno.
Robią to samo gdy szukasz pomocy u innych. Inni są zdziwieni dlaczego mówię o tym co mi robią w spokoju i takim lekkim ucieszeniu się zamiast strachu, bólu i katorgi przez jaką przechodzę. No jak masz wziąć kogoś na poważnie co mówi ci o cierpieniu i nie wykazuje żadnych zewnętrznych symptomów dla potwierdzenia tego co mówi. Nawet dziś od rana zadają mi ból a emocjonalne odpowiadanie na ten ból jest blokowane, przez co siedzę i piszę „jakby nigdy nic się nie działo” a wewnętrznie fizycznie przechodzę tortury.
Gdy ból był niedoniesienia to próbowałem w akcie desperacji komunikować się z rodziną ale oni trwają przy swoim, nie jest w ich pojmowaniu jak można komuś wyrządzać taką krzywdę. Podczas rozmów zamiast zrozumieć to co do nich mówię, powoływali się na choroby psychiczne i byli otwarci na jakaś drobną argumentację ale nic poza ich rozumieniem sztywno przyjętego świata.
Po spisaniu 2019 roku usiedliśmy wszyscy w pokoju i zaczęliśmy rozmawiać. Tak się zastanawiałem jak ja mam znaleźć odpowiednie argumenty gdy „operatorzy” KONTROLUJĄ moje myśli i kierunki w jakich mój umysł podąża! Podczas rozmowy z rodziną jakaś wredna baba pojawiła mi się w głowie (taki nadrzędny operator) i sprawiała, że bezmyślnie kłóciłem się z siostrą powtarzając w kółko jedno zdanie z przekonaniem „nie jestem chory psychicznie” a moja siostra „jesteś” a ja „nie jestem” a ona „jesteś” i tak z 5 minut. Po czym byłem zupełnie zaskoczony jak mogę być zmanipulowany nawet w rozmowie z rodziną, ja nie powtarzam w kółko bzdurnie tej samej frazy w tak długich okresach czasu. Zaskoczeniem było dla mnie, że siostra była na tyle głupia by robić to samo. Wydaje mi się że „nadrzędna operatorka” wiedziała jak wykorzystać ślepy upór mojej siostry do tego by pokierować rozmową w kierunku psychicznych problemów. Bo w jednej chwili sprawili, że się zdenerwowałem i walnąłem ręką w stół gdy zaczęli manipulować moim ciałem, co automatycznie wywołało paniczny schemat zachowawczy w mojej siostrze i zaczęła myśleć, że naprawdę jestem chory psychicznie bo wyrażam swoje niezadowolenie w ten sposób i zaczęli mnie straszyć, że będą mnie ubezwłasnowolniać.
To chyba 4 raz w życiu jak byłem zdenerwowany, bo dosłownie w całym moim życiu mogę na palcach policzyć kiedy się zdenerwowałem. Brawo dla mojej operatorki! Oby żyła po wsze czasy! tylko nie koło mnie.
Co daje wiele do myślenia, że ludzie jak i ja sam postrzegam innych pod względem ich zachowań i na tej podstawie ich osądzamy ale dlaczego na tej podstawie osądzamy ich prawdę? Jak się ma zachowywać osoba, na której jest używana ta technologia? Ktoś ma pomysł? Mówię prawdę w tym czego doświadczam z rąk oprawców a moje zachowania są manipulowane w kontakcie z osobami, które mogłby mi pomoc, mówię o tym otwarcie.
Także rodzina mi nie pomoże.
A jak Tobie rodzina nie wierzy to musisz sobie uświadomić, że są jak 80% społeczeństwa i chcą dowodów. Fizycznych dowodów. Jaki ja mam dowód dać na to, że ktoś mi sny co noc wgrywa i manipuluje mną w nich. Jaki ja mam dowód dać, że już nawet zamiast tych snów wsadzają mnie w jakieś realności gdzie jestem przebudzony i nawet tam eksperymentują na mnie albo, że trzymają mnie w bólu po 8 godzin dziennie. Obecnie nie ma ogólno dostępnych technologii, które mogłby udowodnić w sądzie winę oprawców.
Pozostaje szukać u ludzi, którzy wiedzą coś na ten temat a nie u osób, które potrzebują argumentacji by w ogóle uwierzyć w istnienie takich rzeczy.